 |
Dręcz pszczeli, fot: olivierlevoux (pixabay.com) |
Zachęcam do przeczytania dwóch artykułów. Pierwszy artykuł to najnowsza naukowa publikacja w dorobku prof. Thomasa Seeleya oraz Davida Thomasa Pecka. Drugi, to tekst autorstwa biologia-pszczelarza-eksperymentatora z zacięciem pro-naukowym Randy Olivera. Oba warto przeczytać. Dla zachęty i ułatwienia prezentuję tłumaczenie na polski, moim zdaniem, ważnych fragmentów. Zwracam też uwagę, że ilość rodzin, która wzięła udział w badaniu Seeleya, jak on sam zauważa, jest stosunkowo mała. Wyniki tych badań, nie należy więc traktować, jak wszystko co naukowe zresztą, jako prawdę absolutną, niemniej jest to dobra wskazówka oraz wstęp do dalszych badań na szerszą skalę.
"Nasze ustalenia potwierdzają, że rodziny mocno zaatakowane przez roztocza stanowią poważne ryzyko przeniesienia tych roztoczy na pobliskie rodziny. Nasze dane pokazują również, że nazywanie tych chorych rodzin kolokwialnie "bombami roztoczowymi" - nie opisuje dokładnie mechanizmów przenoszenia dręcza pomiędzy rodzinami, które wyszło w tym badaniu. Nie zaobserwowaliśmy nagłej "eksplozji" pszczół niosących roztocza z chorych pni, do każdego ze zdrowych pni poprzez dryf robotnic. Stwierdziliśmy, że tym sposobem niewiele roztoczy przedostało się z rodzin silnie zaatakowanych do pobliskich rodzin słabo zaatakowanych. Natomiast wtedy, gdy chore rodziny zostały tak bardzo osłabione, że stały się celem rabusiów, roztocza przeszły z chorych do zdrowych rodzin w ogromnej liczbie. Sugerujemy zatem, że dla opisania tego zjawiska nazwa "złodziejskie przynęty" byłaby lepsza, niż "bomby roztoczowe". Rozróżnienie pomiędzy "bombą roztoczową", a "złodziejską przynętą" jest ważne dla zrozumienia optymalnej zjadliwości dręcza pszczelego i wirusów, dla których dręcz jest wektorem. Jeżeli choroba żywiciela zwiększa możliwości rozprzestrzeniania się pasożyta, który ją powoduje, to należy się spodziewać, że pasożyt powinien rozwijać wyższą zjadliwość. W naszych badaniach stwierdziliśmy, że roztocza rozprzestrzeniają się na sąsiednie rodziny, przede wszystkim poprzez rabunek chorych (upadających) pni. Zatem jest całkiem możliwe, że selekcja naturalna sprzyjała i będzie sprzyjać, tym szczepom roztoczy i wirusów przenoszonych przez te roztocza, które poważnie osłabiają zdolności do obrony zakażonych rodzin, aby uczynić z nich atrakcyjne cele dla rabusów."
"Wskazówka dla pszczelarzy-hobbystów: Piszę to, aby było jasne, że
jeżeli przykładowej pszczelarce Krysi, miłośniczce Treatment-Free,
wydaje się, że poprawi ogólną genetykę pszczół, przez pozwolenie na
śmierć zakupionych rodzin pszczelich, z powodu braku zabiegów
kontrolujących roztocza, to buja w obłokach. Jeśli rzeczywiście chce
poprawić genetykę pszczół miodnych,
powinna zrobić wszystko, co w jej mocy, by wyleczyć swoje ule, aby
utrzymać je w dobrym zdrowiu, ale jednocześnie wywierać presję na osoby,
od której kupuje swoje pszczoły, aby hodowcy poważnie selekcjonowali
pod kątem odporności na dręcza pszczelego."
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza