Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną: tylko od dawki zależy czy coś
jest szkodliwe. Ta myśl Paracelsusa najlepiej oddaje istotę rzeczy. Czy zatem
naturalne zawsze oznacza zdrowsze? Czy jest synonimem dobrego? Spróbujmy
uporządkować pojęcia związane z pestycydami stosowanymi także w
pszczelarstwie.
Artykuł ten jest pełną wersją skróconego i nieco przeformatowanego artykułu zamieszczonego w styczniowym numerze Pszczelarstwa 2021 r. pt: "Naturalne a sztuczne - dobre a złe". Dziękuję Pani dr Monice Mętrak za pomoc w napisaniu, poświęcony czas. Dziękuję również redakcji Pszczelarstwa za wnoszone uwagi.
W popularnym obiegu informacji występują głównie dwa znaczenia słowa „
chemia”.
Ze starogreckiego dosłownie tłumacząc to: rozpuszczanie. Współcześnie termin
ten oznacza naukę przyrodniczą, która w dużym skrócie zajmuje się
naturą
właściwości substancji chemicznych i ich przemian. To znaczenie określiłbym
jako fachowe i rzetelne.
Wiadomo że wszechświat składa się z bardziej lub mniej złożonych
substancji chemicznych,
które z punktu widzenia teoretycznej fizyki i chemii
kwantowej stanowią strukturę cząstek i energii, pozostających ze sobą we
wzajemnych relacjach. Na potrzeby tych rozważań przyjmijmy, że substancje
chemiczne składają się z pierwiastków chemicznych znanych z tablicy
Mendelejewa. Jeżeli substancję tworzą co najmniej dwa różne pierwiastki, mamy
do czynienia z substancją złożoną, inaczej związkiem chemicznym.
Chemia to my
Specyficznymi substancjami chemicznymi są
związki organiczne, w których głównym szkieletem cząsteczki są łańcuchy
czterowartościowych atomów węgla. Kiedyś sądzono, że substancje organiczne są wytwarzane tylko przez
organizmy żywe. Wierzono w nieco abstrakcyjną „siłę życiową”, która ma
zdolność do tworzenia takich wyjątkowych związków. Dziś już wiemy, że to
nieprawda. Już w 1828 roku Friedrich Wöhler otrzymał organiczny
kwas szczawiowy z reakcji nieorganicznych substratów: cyjanu w wodzie
amoniakalnej. Następnie 4 lata później otrzymał mocznik – nie z moczu
końskiego – a poprzez ogrzewanie mieszaniny kwasu cyjanowego i wody
amoniakalnej.
Aktualnie drogą syntezy chemicznej poza organizmem żywym
potrafimy otrzymać niemal wszystkie odkryte związki organiczne, produkowane
przez organizmy żywe, a nawet opracowaliśmy szereg nowych.
Zaobserwowaliśmy
także, że proste związki organiczne mogą w określonych warunkach powstawać
samoistnie z substancji nieorganicznych.
Poza Ziemią, np. w gwiazdach, planetach czy ich satelitach, odkryto również
istnienie związków organicznych nie powiązanych z istnieniem życia
pozaziemskiego. Zresztą, najbardziej popularną teorią naukową dotyczącą
powstania życia (abiogenezy) jest ta, w której życie powstało na drodze
fizykochemicznej z prostszych – niż te w komórce bakterii – substancji
chemicznych, które w pewnym momencie uzyskały właściwości dziedziczenia swoich
cech. To ostatnie umożliwiło rozpoczęcie procesu mechanizmu selekcji
naturalnej na poziomie molekularnym (Weiner, 2006).
Syntetyczne nie zawsze znaczy sztuczne
Tradycja wydzielania związków organicznych jako specyficznych pozostała jednak
do dziś. Przykładem substancji organicznej jest tymol, kwas mrówkowy i
amitraza. W tym miejscu warto wyjaśnić jeszcze jedną nieścisłość. Amitraza to
substancja zsyntetyzowana po raz pierwszy w 1969 roku przez firmę Boots Co. w
Wielkiej Brytanii. Do momentu pierwszej syntezy amitraza nie występowała w
środowisku, wobec tego nazywamy ją substancja sztuczną. Z kolei dobrze znany
alkohol etylowy, jako substancja naturalna produkowana przez drożdże w
procesie fermentacji, może być również wytwarzany w laboratorium lub fabryce
na drodze hydrolizy lub gazyfikacji celulozy, a więc bez udziału drożdży.
Produkt tych reakcji ma swój naturalny odpowiednik występujący w środowisku,
dlatego nazywamy go substancją syntetyczną identyczną z naturalną. Wszystkie związki
wytwarzane na drodze przemysłowej syntezy chemicznej, zarówno te mające
naturalne odpowiedniki w środowisku, jak i te całkowicie sztuczne, nazywamy
substancjami syntetycznymi (Danikiewicz, 1995). Zatem używany w pszczelarstwie
kwas mrówkowy, szczawiowy, mlekowy oraz tymol są syntetycznymi
odpowiednikami substancji naturalnych. Kolokwialnie można by powiedzieć, że
są syntetyczną „chemią”.
Tymol i kwas mlekowy to syntetyczna "chemia"
To pojęcie kojarzy nam się z czymś szkodliwym, powstałym w sposób sztuczny,
jako przeciwieństwo czegoś „naturalnego”, wytworzonego albo przez organizm
żywy, albo samoistnie bez udziału człowieka. Skojarzenie ma najczęściej
charakter intuicyjny i emocjonalny. Myśl, że to, co naturalne jest dobre i
pożyteczne, a to, co nienaturalne – złe i szkodliwe pojawia się niejako
bezwiednie. Główna logika tej argumentacji przebiega tak:
to co naturalne jest dobre i pożyteczne, a to co nienaturalne jest złe i
szkodliwe. Jest to tak zwane odwołanie się do natury, czyli błąd z punktu widzenia
logiki argumentacji merytorycznej, retoryczna zagrywka.
A przecież wszystko jest chemią, my też…
Dlatego przy racjonalnym podejściu do
zagadnienia możemy jednak dojść do wniosku, że utożsamianie „chemii” z
substancjami sztucznymi jest uproszczeniem, zakłamywaniem rzeczywistości.
Znamy przecież wiele przykładów substancji sztucznych, które są mniej
szkodliwe od naturalnych.
 |
Dawkę tymolu naukowcy wzięli podwójną z dwóch dawek, które podaje się po sobie. Wydaje się, że jest to niedociągnięcie badania. Kontaktowałem się na podany mejl w publikacji w tej sprawie, ale bez rezultatu. Jednak dawka kwasu mrówkowego jest podana prawidłowa.
|
Ewentualne różnice w działaniu pomiędzy substancją syntetyczną a surowcem
naturalnym, który zawiera jej identyczny odpowiednik, mogą wynikać z różnic w
zmiennym stężeniu tej substancji w organizmach, która może zależeć od warunków
ich rozwoju. W tkance biologicznej i ogólnie w naturze występują także inne
substancje, które mogą modyfikować działanie interesującej nas substancji.
Kolejne różnice mogą wynikać z tego, że podczas ekstrakcji z surowca
naturalnego powstają pochodne tej substancji, o nieco innych właściwościach
fizycznych i chemicznych. Jednak sam
syntetyczny kwas szczawiowy lub jego
naturalny odpowiednik w liściu rabarbaru
jest identyczny. Aby przedstawić
rzetelne argumenty na korzyść naturalności,
trzeba więc najpierw wykazać
doświadczalnie, że to co naturalne jest korzystne, a to co sztuczne szkodliwe.
Najmocniejsze trucizny są także naturalne
Wiele z aktualnie poznanych najmocniejszych trucizn chemicznych na świecie
jest pochodzenia naturalnego. Przy czym należy zauważyć, że czy coś jest
trucizną, lekarstwem, czy też może być neutralne, zależy od dawki – nawet
mocna trucizna może być lekarstwem w odpowiednio małej ilości. Aby to ustalić,
bada się oddziaływanie różnych substancji chemicznych za pomocą obiektywnych
metod toksykologicznych. Podstawowym kryterium jest tu LD50, co oznacza
dawkę śmiertelną (letalną), w której ginie połowa osobników biorących
udział w badaniu. Są też inne kryteria, jak LC50, które oznacza
stężenie, co jest bardziej użyteczne np. przy badaniu gazów. DM, czyli
dawka progowa, pozwala natomiast zaobserwować pierwsze dostrzegalne
zmiany w organizmie.
NOAEL ((ang. no-observed-adverse-effect level), oznacza najwyższy
poziom substancji, który jeszcze nie wywołuje, dających się zaobserwować,
niekorzystnych skutków.

Dawka szkodliwa jest zależna od masy ciała organizmu, któremu podajemy
substancję czynną (dlatego prawidłowo podaje się ja w przeliczeniu na kg masy
ciała), oraz od specyfiki jego fizjologii. Im bardziej odmienne od siebie
organizmy np.
człowiek i pszczoła, tym bardziej odmienne i specyficzne
efekty zastosowania tej samej substancji czynnej. Na przykład pestycydy takie
jak kontrowersyjne
neonikotynoidy lub pospolita dla nas
kofeina mają znacznie niższe dawki letalne dla pszczół niż dla
człowieka, a to oznacza, że pszczoły są na nie dużo bardziej wrażliwe.
Oczywiście, po uwzględnieniu proporcji dawki do masy ciała, jakże różnego w
tym wypadku.
Bierze się też pod uwagę dawki czynne, na jakie narażone są
organizmy. W przypadku leku zwalczającego dręcza pszczelego (Varroa destructor) istotna jest dawka, która skutecznie likwiduje roztocza. Kwas mrówkowy,
choć uznawany za środek „ekologiczny” i „organiczny”, choć jest mniej
toksyczny dla pszczół, to musi być stosowany w stężeniach większych niż
amitraza (Gashout, Goodwin i Guzman-Novoa, 2018).
Z tego powodu ryzyko zgonu dla pojedynczej pszczoły w przypadku stosowania
kwasu mrówkowego w dawkach terapeutycznych może być większe niż amitrazy. Generalnie jednak związki te są kwalifikowane jako relatywnie mało
toksyczne dla pszczół, w przeciwieństwie np. do neonikotynoidów (Sanchez-Bayo,
Goka, 2016).
Pszczelarskie pestycydy
W ten sposób płynnie przeszliśmy do pojęcia pestycydów. Czym one są? Z
łacińskiego słowo to oznacza „zabijanie szkodników/likwidowanie zarazy”. Otóż
są to preparaty i substancje używane do zwalczania organizmów uznanych za
szkodliwe. Jest to najprostsza definicja. Można ją uszczegółowić, zaznaczając,
że w ich skład mogą wchodzić substancje naturalne i syntetyczne, a także
preparaty biologiczne, jak np. pewne mikroorganizmy. Nie spotkałem jednak
żadnej definicji poważnej organizacji zajmującej się kontrolą i
bezpieczeństwem żywności lub naukowej organizacji rolniczej, która wyłączałaby
z nazwy pestycydów sformułowania: pewne związki organiczne, substancje
naturalne lub preparaty biologiczne.
Środki "ekologiczne" przeciw warrozie to pestycydy
Zatem popularny pszczelarski podział środków zwalczających dręcza pszczelego
na pestycydy oraz niepestycydy jest podziałem fałszywym. Kwasy, tymol i inne
olejki eteryczne, jeżeli wprowadzane są do ula z intencją zwalczania jednego
organizmu (dręcza) by leczyć drugi (rodzinę pszczelą), bez żadnej wątpliwości
są pestycydami – a ściślej ujmując akarycydami – które zwalczają roztocza.
Można je nazwać pestycydami naturalnymi. Podobnie ma się rzecz w przypadku
środków ochrony roślin, które zabijają chwasty (herbicydy) i niepożądane owady
(insektycydy), a jednocześnie leczą dane rośliny z chorób. Leki, które
zwalczają choroby bakteryjne u ludzi i ratują miliony osób każdego dnia, też
są pestycydami, a ściślej bakteriocydami. Wśród nich są np. antybiotyki,
chemioterapeutyki, środki antyseptyczne lub leki przyszłości: preparaty z
bakteriofagów.
Przykład nieracjonalnego podziału pestycydów pod kątem "tzw. lekkiej i twardej
chemii" w pszczelarstwie nie jest oczywiście odosobniony. Posługuje się nim
popularny ruch rolnictwa „organicznego” i „biodynamicznego”. Organizacje
„organiczne” nie proponują oczywiście całkowitego wykluczenia pestycydów z
użycia, ponieważ generalnie nie da się produkować w sposób opłacalny żywności
na większą skalę bez użycia pestycydów lub biotechnologii. Wynika to bowiem z
samych mechanizmów ekologiczno-ewolucyjnych. Organizacje te dopuszczają więc
użycie pestycydów i technik uznanych przez siebie za „naturalne” i
„organiczne”, a nie dopuszczają uznanych przez siebie za sztuczne lub
„syntetyczne”. Pierwsze mają być z założenia mniej szkodliwe niż drugie.
Sęk w
tym, że tak jak pisałem wyżej podział ten jest bardziej oparty na emocjach i
ideologii, niż na racjonalnym rozumowaniu.
Po pierwsze samo słowo „substancje organiczne” nie oznacza tu fachowo
rozumianych substancji organicznych i niesyntetycznych. Podział ten opiera się
na zdyskredytowanych w pierwszej połowie XIX wieku poglądach o
„siłach witalnych”, które mają powodować, że organizmy żywe produkują
unikatowo działające substancje chemiczne, zwane „organicznymi”. W
rzeczywistości za „organiczne” według tych organizacji uznaje się jednak
pestycydy identyczne z występującymi naturalnie (jak np. syntetycznie
produkowany kwas mrówkowy, tymol, pyretryna i pyretroidy), a nawet substancje
nieorganiczne (jak np. preparaty z siarczanu lub tlenochlorku miedzi). Przy
tym zapomina się, że generalnie użycie pestycydów nie jest niczym innym jak
naśladowaniem przyrody.
Wszystkie nowo opracowane pestycydy są próbą udoskonalania działania
substancji obecnych naturalnie
w organizmach żywych
i służącym im m.in. do obrony przed patogenami, odstraszania konsumentów oraz
w celu zwiększenia zdolności konkurencyjnych względem innych roślin
(allelopatia).
Przykładem pszczelarskim jest np. syntetyczny fluwalinat, który należy do
pyretroidów. Substancje te odkryto m.in. w chryzantemach, po czym udoskonalano
przez syntezę związków pochodnych. Inny przykład to nikotyna, która była
pierwowzorem neonikotynoidów – jeszcze kilkadziesiąt lat temu była masowo
stosowanym pestycydem w formie ekstraktu z tytoniu. Używana była też kiedyś w
pszczelarstwie. Współcześnie w krajach rozwiniętych jest niedozwolona na rynku
pestycydów z powodu dużej toksyczności i małej selektywności. Na stronach
internetowych promujących ekstensywne ogrodnictwo „organiczne” i
„biodynamiczne” bez problemu można jednak znaleźć przepisy na naturalne
preparaty z wywaru lub dymu tytoniu wykonane domowymi sposobami.
Jak pisałem
wyżej, o tym czy coś jest mniej szkodliwe nie decyduje jednak naturalne
pochodzenie ani skala produkcji, tylko obiektywne toksykologiczne kryteria
wynikające z badań. Zresztą w tym ostatnim przypadku fachowa wiedza chemiczna
nie potwierdza wiary w mniejszą szkodliwość substancji naturalnej. Nikotyna
dla ssaków jest średnio dużo bardziej toksyczna niż syntetyczne pochodne
(neonikotynoidy). Choć te ostatnie są niestety wciąż mocno toksyczne dla
naszych pszczół (Sanchez-Bayo, Goka, 2016).
Natura pełna pestycydów
 |
Liściołaz żółty (Phyllobates terribilis): jego skóra, szczególnie w chwili stresu, wytwarza naturalny alkaloid: batrachotoksynę. 1 mg tej substancji na skórze liściołaza może zabić 10-20 osób. fot: Brian Gratwicke – CC BY |
Rolnictwo „organiczne” i „ekologiczne” dopuszcza też
biopestycydy np.
bakterie
Bacillus thuringiensis (w skrócie
Bt) produkujące
toksynę, która może zabijać pewne szkodliwe owady. Ma ona szereg zalet jak
selektywność i wysoka skuteczność, które utrudniają pojawienie się na nią
oporności. W pszczelarstwie na polskim rynku dostępny jest preparat B401
stosowany przeciwko motylowi barciakowi (
Achroia grisella i Galleria mellonella). Jak podaje producent, jest to skoncentrowany roztwór bakterii Bt. Mogą go
stosować tzw. „ekologiczne” pasieki. Preparaty z bakterii Bt uważane są za
przyjazne dla środowiska naturalnego, choć ruch rolnictwa „organicznego” i
„biodynamicznego” jest kategorycznie przeciwny wprowadzaniu do rolnictwa
wszelkich organizmów zmodyfikowanych genetycznie precyzyjnymi metodami
inżynieryjnymi (tzw.
GMO). W tym m.in. takich roślin, które posiadają
dodany gen z bakterii Bt, odpowiadający za produkcję tej toksyny. Rośliny te
są dobrze przebadane.
Bezpieczne genetycznie zmodyfikowane rośliny
Zdecydowana większość badań poważnych instytucji
naukowych potwierdza bezpieczeństwo w ich stosowaniu. Nie wykazują większej
szkodliwości niż środki konwencjonalne, w tym użycie samych bakterii. Dużą
jednak zaletą jest to, że taka roślina Bt jest w stanie bronić się sama, a
substancja produkowana przez bakterie i roślinę jest chemicznie identyczna.
Argumenty ruchów „organicznych” są jednak głównie ideologiczne. W dużym
skrócie wskazują, że taka zmieniona genetycznie roślina jest nienaturalna,
gdyż proces inżynierii genetycznej jest przeciwny „naturze”, a wszystko co
nienaturalne jest dogmatycznie niekorzystne. Zapominają tylko, że ponad 90%
pożywienia, które spożywamy jest produkowane przez organizmy genetycznie
zmienione przez człowieka, tylko innymi technikami – najczęściej mniej
precyzyjnymi i nie tak dobrze przebadanymi
Większość pożywienia człowieka jest zmodyfikowana genetycznie
Właśnie dążenie do większej selektywności (aczkolwiek daleko nam do ideału),
czasu rozkładu substancji czynnej i skuteczności (czyli np. możliwości
stosowania mniejszych dawek), a także precyzji w kontrolowaniu zanieczyszczeń
w żywności, jest utożsamiane jako postęp w rozwoju nowoczesnych pestycydów.
Kiedyś naukowcy spróbowali policzyć jaki procent
naturalnych pestycydów produkowanych przez same rośliny, grzyby i
zwierzęta, jest konsumowany przez ludzi. Wyszło, że takich naturalnych
substancji obronnych, obecnych w żywności spożywamy ponad 99,99% w stosunku do
pestycydów dodanych przez człowieka (Ames, Profest i Gold, 1990). Wprawdzie
badanie to opublikowano w 1990 roku, ale nie sądzę, aby tak duża dysproporcja
zmieniła się drastycznie od tego czasu.
Zdecydowana większośc pestycydów w żywności pochodzi z natury
 |
Gorzka odmiana migdałów (Prunus dulcis) zawierająca naturalne glikozydy cyjanogenne, używana jako przyprawa i suplement. Zjedzenie przez dziecko 5-10 sztuk może zakończyć się zgonem (WHO 1993) fot: Harsha K R, Flickr – CC BY-SA |
Wiele z tych naturalnie występujących
nie jest szczegółowo kontrolowanych. Występują w bardzo różnych stężeniach, a
nie są to substancje średnio mniej toksyczne niż te pochodzące z pestycydów
syntetycznych. Wszystko zależy od konkretnego związku i obiektywnych kryteriów
toksykologicznych. Pestycydy naturalne występują w wielu codziennych używkach
takich jak kawa, herbata i papierosy.
Sama kofeina jest skutecznym pestycydem
Jak już nadmieniałem, nie stosuje się jej aktualnie w rozwiniętym rolnictwie
ze względu na jej szkodliwość
i brak selektywności wobec owadów. Oddziałuje na układ nerwowy zwierząt i dla
człowieka, w odpowiednio niskich dawkach, ma działanie stymulujące lub
rozluźniające. Nie będzie chyba zaskoczeniem, że drastycznie częstszą
przyczyną powstawania nowotworów u ludzi jest spożywanie naturalnego alkoholu
i palenie roślin tytoniu, niż zanieczyszczenia syntetycznymi pestycydami
(Consensus Study Report: 1996).
Nowotwór częściej od używania alkoholu i tytoniu niż spożywania żywności zanieczyszczonej pestycydami
Takie problematyczne substancje występują też
w zwyczajnym jedzeniu i przyprawach z roślin (warzywach, orzechach,
nasionach), grzybów lub produktów zwierzęcych. Wymienić tu można np.
kancerogenne aflatoksyny, neurotoksyczną solaninę, alkaloidy, glikozydy
cyjanogenne. Miód nektarowy i spadziowy nie jest wyjątkiem (np. naturalnie
zawiera octan benzylu). Jako ciekawostkę można wymienić trujący azjatycki miód
rododendronowy, wykorzystywany gdzieniegdzie w medycynie ludowej.
W wyniku sztucznej selekcji ilość naturalnych pestycydów spada
Pocieszające
jest to, że w toku ewolucji udomowionych roślin i zwierząt od czasów Neolitu,
a później także w wyniku sztucznej selekcji i zabiegów biotechnologicznych
zintensyfikowanych w ostatnich 60 latach, ilość szkodliwych substancji w nich
zawartych średnio spadła. Dobrym przykładem mogą być tutaj ogórki, które mogą
zawierać zróżnicowane stężenia trujących i gorzkich kukurbitacyn. Tysiące lat
selektywnej hodowli doprowadziły do wyraźnego zmniejszenia się ich zawartości
we współczesnych odmianach ogórka. Ewolucyjnym kosztem tego jest jednak
niestety to, że organizmy te potrzebują obecnie więcej ludzkiej opieki, aby
skutecznie bronić się przed swoimi przeciwnikami.
Kontrola żywności – czy mamy się czego bać i komu ufać?
Pestycydy stosowane przez człowieka poddane są większej kontroli, niż te
wszystkie związki występujące naturalnie w organizmach w zróżnicowanych
ilościach w zależności od zmienności genetycznej i warunków życia. Znane są
dokładnie dawki, w jakich należy je stosować, bada się też ich działanie na
organizmy żywe i środowisko jeszcze przed wprowadzeniem ich na rynek.
Współcześnie bardzo dokładnymi metodami wykrywa się nawet śladowe ilości,
jakimi zanieczyszczają produkty spożywcze. Ufamy, że najbardziej fachowe
narodowe i międzynarodowe organizacje do tego powołane dobrze spełniają swoją
rolę.
W Unii Europejskiej przyjęte są następujące kryteria zanieczyszczeń
produktów spożywczych, gdzie
MRL to najwyższa dopuszczalna pozostałość w żywności. W przypadku
niektórych substancji ilość ta wyrażona jest nawet w nanogramach na kilogram
(jeden nanogram to miliardowa część grama: 1 g = 1 000 000 000 ng).
Akceptowalna codzienna dawka ADI to taka ilość substancji, która
przyjmowana wraz z żywnością przez człowieka w ciągu całego życia nie wywoła
szkodliwego efektu, zaś
NOAEL to maksymalny poziom, przy którym nie stwierdza się jeszcze
szkodliwego działania.
Do wyliczenia MRL najczęściej używany jest wysoki współczynnik
bezpieczeństwa wynoszący 100, podczas gdy do obliczeń ADI wybiera się
zwierzęcy układ najbardziej wrażliwy, dzięki któremu wyznacza się też parametr
NOAEL. Parametry te ustalane są na podstawie wielu długoletnich badań na
zwierzętach, choć bierze się też pod uwagę zarejestrowane wiarygodne przypadki
ludzkich zatruć. MRL jest przy tym parametrem bardzo restrykcyjnym. Dopuszcza
dużo niższą dawkę zanieczyszczeń niż ADI, także
dopiero przekroczenie tego
drugiego powoduje, iż dana żywność niesie ryzyko potencjalnego zagrożenia.
Przekroczenie NOAEL oznacza zaś produkt ryzykowny, który powinien być wycofany
ze sprzedaży (ECPA, 2014).
 |
Historyczne medyczne użycie DDT - Wojna w Korei 1951 - Otis Historical Archives National Museum of Health and Medicine CC BY
|
W ramach najnowszego, opublikowanego w 2019 roku raportu Europejskiego Urzędu
ds. Bezpieczeństwa Żywności na temat bezpieczeństwa żywności pod kątem
pozostałości pestycydów w żywności zebrano od 2014 do 2017 roku prawie 83 000
próbek z 28 krajów Unii Europejskiej.
Stwierdzono w nim, że ryzyko dla konsumenta jest niskie - 97%
produktów spożywczych było bezpiecznych, z czego 53,6% było wolnych od
jakichkolwiek obserwowalnych pozostałości, a 43,4% nie przekraczało
dopuszczalnego stężenia MRL.
Przy czym produkty rolnictwa „organicznego” (1,5%) przekraczały MRL
rzadziej, niż produkty rolnictwa konwencjonalnego (4,3%). Jeżeli chodzi o miód, zebrano 659 próbek i przeanalizowano je pod
kątem pozostałości 589 pestycydów. W 70,4% przypadków nie znaleziono żadnych
zanieczyszczeń, w 27,8% wykryto dopuszczalne pozostałości poniżej MRL, a
jedynie 1,8% próbek miodu przekroczyło dopuszczalne maksimum (EFSA, 2019).
Ewolucyjne korzyści i straty
Może się jednak pojawić jeszcze inny kontrargument, który sam kiedyś uznawałem
za znaczący. Jeżeli człowiek spożywa o wiele więcej naturalnie występujących
pestycydów, to być może mimo wszystko można je uznać z założenia za mniej
szkodliwe – nawet jeżeli wiele z nich mogłoby być potencjalnie bardziej
ryzykownych, niż te wyprodukowane syntetycznie? Zakładamy tu, że poprzez
miliony lat ewolucji człowiekowatych Homo sapiens wykształcił
mechanizmy uodparniające na działanie tych trucizn np. odpowiednie szlaki
metaboliczne, czy mechanizmy transportu komórkowego. Niestety nie jest to
argument prawdziwy. Wystarczą szybkie studia nad groźnymi i powszechnymi
substancjami w żywności, aby przekonać się, że człowiek nie jest odporny na
szkodliwe dawki wielu naturalnych substancji w jedzeniu jak np. botulina,
aflatoksyny, solanina, glikozydy cyjanogenne.
Człowiek nie jest odporny na mnóstwo naturalnych pestycydów
Organizmy tolerują dawki pewnych
substancji dzięki mechanizmowi, który umożliwia detoksyfikację całej grupy
chemicznie podobnych do siebie substancji trujących, a związki syntetyczne są
substancjami chemicznie identycznymi z ich naturalnymi odpowiednikami lub są
pochodnymi tych naturalnych. Ewolucyjnie byłoby to nieefektywne, gdyby np.
roślinożerca był oddzielnie odporny na każdy z bardzo wielu naturalnych
roślinnych pestycydów (Ames, Profest i Gold, 1990). Poza tym nie należy zapominać, że selekcja naturalna nie jest
wszechmocna. Ma swoje ograniczenia, a każda korzyść, którą jest jakaś
dodatkowa umiejętność biochemiczna, ma swoje koszty. Wynikiem tego organizmami
dopasowanymi do środowiska nie są te, które nie mają żadnych wad.
Życie
generalnie jest zazwyczaj balansowaniem pomiędzy zyskami a stratami.
Wiele z
naturalnie występujących szkodliwych substancji w odpowiednio małych dawkach
może być ogólnie korzystna. Nie inaczej jest z substancjami syntetycznymi. W
końcu, jak doskonale wiadomo, leki przywracające zdrowie i ratujące życie mają
również swoje skutki uboczne, a od pewnej dawki są zazwyczaj truciznami.
Dokładnie ta sama właściwość dotyczy leków pochodzenia naturalnego i
generalnie żywności, czy nawet wody.
Kontrowersyjny DDT
 |
Kenia - współczesne medyczne użycie DDT 2013 - Global Environment Facility CC BY-NC-SA
|
Uznawany za jeden z najbardziej problematycznych syntetycznych pestycydów to
słynny związek o akronimie DDT. Został on wyeliminowany z krajów rozwiniętych
z użycia w rolnictwie, a zastąpiony przez środki bardziej bezpieczne dla ludzi
i środowiska naturalnego.
Po kilkudziesięciu latach niestosowania (w Polsce od
1976 roku) jest wciąż znajdowany w glebie i produktach spożywczych na terenie
Unii Europejskiej (
EFSA, 2019). Jednak nawet taka substancja jak
DDT ma też swoje dobre strony. Owszem, jego produkty rozpadu kumulują się w
środowisku, a przez to posiadają groźne efekty uboczne dla człowieka (wiele
publikacji wskazuje, że mogą przyczyniać się do zwiększenia ryzyka wystąpienia
groźnych chorób np. o podłożu hormonalnym, nowotworowym czy neurologicznym).
Skumulowane zanieczyszczenia zaszkodziły różnym innym organizmom, od których
prawdopodobnie zależymy jako populacja lub takim, dzięki którym wpadamy w
zachwyt nad zjawiskami w przyrodzie.
Warto jednak przypomnieć, że pestycyd ten
ocalił wiele milionów ludzi przed śmiercią z powodu m.in. malarii, dengi,
tyfusu. Nadal zresztą z tego powodu ratuje życie w krajach trzeciego świata,
kiedy nie ma innych lepszych alternatyw, a jego derywat (pochodna) pod nazwą
Mitotan, wciąż jest używany w postaci leku ludzkiego i weterynaryjnego np. na
pewne rzadkie przypadki nowotworów i Zespół Cushinga
(ATSDR, 2019).
Głos rozsądku
Z wyżej wymienionych powodów, kiedy oceniamy różne pestycydy, lepiej powoływać
się na racjonalne argumenty takie jak: powody użycia, dostępność, toksyczność,
selektywność, synergię z innymi substancjami i chorobami oraz czas degradacji
i stopień kumulacji w środowisku.
W tym ostatnim aspekcie rzeczywiście pestycydy tzw. „organiczne” lub
„naturalne” mogą mieć przewagę. I w tym znaczeniu można by nazwać je lżejszą
chemią, ale tylko pod warunkiem uśrednienia.
Pestycydy naturalne mogą być lepsze
Jednak istotnym jest, by nie wrzucać odmiennych substancji do takich zbiorów,
w których traktowane są podobnie.
Korzystniej przeanalizować każdy preparat indywidualnie oraz być otwartym
na zmianę poglądu pod wpływem nowych rzetelnych informacji.
Analizy naukowe wskazują zresztą, że w przypadku np. pszczół (mam na myśli
wszystkie gatunki Apiformes) nie wystarczy tylko analizować oddziaływania
substancji pojedynczo, ale
biorąc pod uwagę efekt synergistyczny trzeba analizować wpływ tych
substancji także jedna na drugą. Jeden pestycyd może bowiem wzmacniać efekt
drugiego a przez to powodować, że mało groźny związek staje się
niebezpieczny
(Sanchez-Bayo, Goka, 2016).
Synergiczne działanie komplikuje sprawę
Z tego powodu takie nierzetelne podziały
pestycydów, odwołujące się do naturalności, np. na „miękkie” i „twarde”, stają
się jeszcze bardziej niejednoznaczne. Nie wiara w „chemiczne siły natury”, a
obiektywne kryteria biochemiczne, toksykologiczne, czy fachowe wyważenie
korzyści i strat, powinny stanowić o wyborze tej czy innej substancji pod
kątem jej mocniejszego czy słabszego oddziaływania lub trwalszego czy
krótszego pozostawania w środowisku.
Rolnictwo ekstensywne i intensywne nastawione na minimalizację użycia bardziej
szkodliwych pestycydów jest zjawiskiem pożytecznym. Wydaje się jednak, że
sensownym jest, gdy jego reguły opierają się na bardziej racjonalnym namyśle,
który waży zyski i straty
bez ideologicznej żarliwości, czy dogmatycznego podziału opartego o
nierzetelne stosowanie tylko pozornie fachowych pojęć, co może prowadzić do
dezinformacji. Motywacja emocjonalna jest często nacechowana radykalizmem w
postrzeganiu świata, a rzeczywistość jak widać potrafi być bardziej
zniuansowana niż czarno-białe spojrzenie na dane zagadnienie.
Jakub Jaroński 2020
Konsultacja: dr Monika Mętrak – biogeochemik i toksykolog w Zakładzie Ekologii
Roślin i Ochrony Środowiska na Wydział Biologii Uniwersytetu Warszawskiego
Ps: Prezentowane w tym artykule informacje mają jedynie charakter informacyjny
i edukacyjny. Nie zastępują porady weterynaryjnej.
Literatura:
-
Witold Danikiewicz: „Chemia organiczna”, Warszawa 1995
- PubChem, baza
danych związków chemicznych zarządzana przez National Center for Biotechnology
Information (NCBI), który jest częścią National Library of Medicine, który z
kolei jest instytucją podległą United States National Institutes of Health
(NIH)
- Zasoby strony internetowej: The North Carolina Department of
Agriculture and Consumer Services
- Hanan A. Gashout, Paul H. Goodwin, Ernesto
Guzman-Novoa: „Lethality of synthetic and natural acaricides to worker honey
bees (Apis mellifera) and their impact on the expression of health and
detoxification-related genes”, Environmental Science and Pollution Research /
Springer Nature 2018
- Francisco Sanchez-Bayo, Koichi Goka, Beekeeping and Bee
Conservation - Advances in Research, Chapter: 4: „Impacts of Pesticides on
Honey Bees”, 2016
- Christian C. Abnet: „Carcinogenic Food Contaminants”,
Cancer Investigation 2007
- Consensus Study Report: „Carcinogens and
Anticarcinogens in the Human Diet, A Comparison of Naturally Occurring and
Synthetic Substances”, National Academies Press (USA) 1996
- Bruce N. Ames,
Margie Profest, Lois Swirsky Gold: „Dietary pesticides”, Medical Sciences
1990
- Toxicological evaluation of certain food additives and naturally
occurring toxicants, Food Additives Series, No 30, WHO, Genewa 1993
- Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA): „The 2017 European Union
report on pesticide residues in food”, EFSA Journal 2019
- Europejskie
Stowarzyszenie Ochrony Roślin (ECPA): „Pesticide use and food safety”, 2014
- Agency for Toxic Substances and Disease Registry: „Toxicological Profile for
DDT, DDE, and DDD”, U.S. Department od Health and Human Services, 2019
- Jolanta Kumirska Marek Gołębiowski Monika Paszkiewicz Anna Bychowska: „Analiza
żywności - Skrypt dla studentów Ochrony Środowiska”, Gdańsk 2010
- Irena SiegIeń, „Cyjanogeneza u roślin i jej efektywność w ochronie roślin
przed atakiem roślinożerców i patogenów”, Kosmos 2007
- Hans Rosling: "Factfulness - „Dlaczego świat jest lepszy, niż myślimy,
czyli jak stereotypy zastąpić realną wiedzą", 2018
- January Weiner: „Życie i ewolucja biosfery”, Warszawa 2006
- Wojciech Zalewski: „GMO obiektywnie”, blog internetowy: 2020
- Strona internetowa: Rationalwiki. Hasło: „Appeal to nature"